Mama

Kiedy myślę „mama” mam przed oczami 2 zbiory obrazów.

W jednym z nich nadal widzę ją w łóżku z trójką dzieci, po tym jak po wołaniach „mamo chodź już spać”, zostawia tatę w drugim pokoju i przytula naszą trójkę. Jest dużo śmiechu, mój młodszy brat domaga się smyrania po plecach i kładzie głowę na jej brzuchu. Słuchamy bajek na gramofonie albo każemy jej opowiadać jak to było, gdy była mała.

W innym obrazie idę z mamą na pokrzywy i niesiemy duży worek. Albo pielimy grządki w przydomowym ogródku. Jej ogródek zawsze jest taki zadbany.

Gdy jesteśmy nad morzem, mój brat nie chce ściągnąć skarpetek i biega tak po plaży. Ma na głowie swój berecik a mama pozwala mu oddalić się od nas, kontrolując czy się nie zgubi.

Jest jeszcze scena z przedszkola. Pani przedszkolanka uderza moją siostrę kapciem, mama na drugi dzień jak wojownik wkracza do przedszkola i szybko załatwia sprawę.

Gdy moją kostkę wsadzono w gips, codziennie woziła mnie do szkoły na rowerze, a właściwie to ja na nim siedziałam, a ona go pchała.

Przepisywała moje zeszyty, gdy zimą złamałam rękę wariując na górce. Ma piękny charakter pisma i przywiązuje wagę do szczegółów.

Lubiła uzupełniać moje zeszyty, malowała różne kwiaty, szlaczki i ozdoby, miała przy tym frajdę.

Chorowanie w domu mamy wspominam jak wakacje. Sprawiała, że z łóżka nie chciało się wychodzić. Taka ciepła, zatroskana, wymyślała różne mikstury, smażyła cebulę i robiła z niej kompres, który kładła na mojej klatce piersiowej. Wciąż podsuwała coś smacznego do jedzenia. Siedziała przy mnie w nocy.

Często robiła na drutach szaliki, sweterki i serwetki.

Gdy przygotowywała dania na stół, wędliny były ciekawie poukładane, robiła kwiaty z cienko pokrojonych warzyw, wszystko wyglądało apetycznie. Mówiłam wtedy sobie, ja też tak będę robić.

Nauczyła się piec torty i wymyślne ciasta dopiero po 30tce. Od tamtej pory żaden wypiek nie stanowi dla niej problemu.

Co rok wychodziła z tatem na sylwestrowy bal. Zawsze malowała oczy na niebiesko a paznokcie na czerwono.

Pytałam ją dlaczego tylko raz w roku?

 

Mój drugi zbiór obrazów to mama dzisiaj. Czekająca na moment gdy zjedziemy do niej na Święta i inne okazje.

Za rzadko ją widuję.

W domu pachnie ciastem, siedzimy głównie w kuchni, a ona opowiada różne historie. Już nie słyszy tak dobrze jak kiedyś. Rozmawiamy głośno.

Moje dzieci pytają ją o to jak to było gdy była młoda, a ona po raz kolejny opowiada o Staszku, w którym była zakochana. O tym jak poznała mojego tatę, o pierwszej pracy w laboratorium ale też o tym, gdy jako dziecko ukradła z kurnika jajko i kupiła za to cukierki.

Wciąż pamięta ich grylażowy smak, miały kształt miękkich poduszeczek.

Szukałam ich dla niej, ale już takich nie ma.

Lubię słuchać te wszystkie historie i zapisuję je w pamięci.

 

Kiedy nocą dom cichnie mama czeka na mnie w swoim pokoju i „mózguje”, jak ona to mówi. Rozwiązuje krzyżówki. Rozmawiamy do 1 w nocy. Obie mamy wtedy okazję ponarzekać na mężów, poplotkować o sąsiadach, rodzinie.

Teraz kiedy sama jestem mamą i mam wieloletni staż małżeński wiele tematów wybrzmiewa inaczej.

Mama otwiera się i opowiada o nowych jej przemyśleniach czy przeżyciach.

Nie ma bariery, jesteśmy wtedy tylko kobietami ze stażem rodzinno-małżeńskim.

 

Moja mam nadal jest bardzo aktywna. Ma swój świat, który pielęgnuje.

Szykuje ciasta na spotkania gospodyń wiejskich, na różne charytatywne imprezy. Udziela się w swojej małej, wiejskiej społeczności.

Porozmawia z każdym, wiele osób przychodzi do niej po porady. Ustraja kościół przed świętami. To jej wianuszki, palmy i kwiaty zdobią ławki i ściany.

Jej ogródek wciąż jest najbardziej zadbany i spędza w nim każdy poranek aż do zimy.

 

Przez ostatnie 1,5 roku tworzyła ze mną przepisy do książek. Wiele rzeczy było dla niej nowych, przełamywała się do smaków.

Jest szczęśliwa, że miała wkład w te książki.

A ja jestem wdzięczna za jej pracę i za ten czas, który razem przeżyłyśmy podczas tego gotowania.

Mama nadal chodzi z tatem na bale sylwestrowe. Tylko oczu nie maluje już na niebiesko.

 

Dzwonię do niej kilka razy w tygodniu i rozmawiamy o tym co słychać.

Najczęściej to mój monolog, bo ona chce wiedzieć jak poszły egzaminy Natalce, czy Konrad dobrze się czuje, co powiedział lekarz, jak idzie sprzedaż książki, jak sobie radzę bo mój mąż stale poza domem.

 

A ja dostrzegam jak wiele zachowań, gestów, zwrotów mam po mamie.

Wiem, że to dzięki niej mam takie zamiłowanie do gotowania i artystyczny zmysł.

Łapię się na tym, że tak jak ona mówię „machnę to ciasto, przecież to chwila”.

Kiedy coś opowiadam, podpieram się pod boki i staję jak ona.

Zaczynam odpowiadać na pytanie i tak jak mama, zamiast przechodzić do konkretów, poruszam kilka wątków pobocznych, bo wszystkie wydają mi się ważne.

Jej powiedzenie „słucha Cię jak świnia grzmotu” powtarza już nawet moja córka:)

Patrzę na swoje ręce i widzę jej dłonie.

 

Kocham być mamą, to najpiękniejsza rola mojego życia, a jest tak bo mam najcudowniejszą mamę w świecie.

 

 

rodzice

No Replies to "Mama"

    Napisz komentarz

    Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.