W zeszłym roku na Dzień Taty pobiegłam w Biegu Kobiet na 5 km, dedykując go mojemu tacie. Dziś jestem nad morzem ale z myślą o tacie i dla niego, nadmorskimi ścieżkami przebiegłam 10 km. Mam nadzieję, że tata jest ze mnie dumny jak zawsze:)
Tata mojego alergika wczoraj wrócił od nas do domu, do pracy. My przenieśliśmy się do innego apartamentu i pozostajemy nad morzem jeszcze miesiąc! Obecnie mieszkamy w Juracie.
Świętujemy więc Dzień Taty bez taty.
Wszystkim ojcom życzę dużo zdrowia, cierpliwości i radości z bycia Tatą!
Mój alergik już 3 tygodnie leczy się nad morzem. Dawkę leków ma zmniejszaną co tydzień. Skóra na całym ciele wygląda bardzo dobrze, chyba że nastąpi taki dzień jak przedwczoraj gdy zdecydowaliśmy się na wypróbowanie kolejnego pokarmu.
Niestety podanie usmażonego pstrąga nie zakończyło się pozytywnie. Po kilku godzinach pojawiły się zmiany na twarzy w postaci czerwonych a potem szorstkich plam. Przed silną reakcją chronią syna zapewne leki. W badaniach IgE zależnych uczulenie na dorsza dało wynik 0.
W zeszłym tygodniu surowe czereśnie (4 szt. ) spowodowały silne zaczerwienienie i świąd oczu.
Gotowane ziemniaki podaję co trzeci dzień ale mam obawy, że jednak nasilają świąd więc jesteśmy wobec nich ostrożni.
Z pozytywnym skutkiem udało się nam wprowadzić:
orkisz, fasolkę szparagową, białą kapustę, pomidory sparzone i obrane ze skórki, pieczarki, jogurt sojowy, domowy dżem wiśniowy.
Dziś testujemy bób.
Dotychczas mieliśmy bardzo udaną pogodę, dopiero trzeci dzień jest więcej deszczu niż słońca. Codziennie pokonujemy kilometry albo marszem albo biegiem. Gramy na plaży w ringo, a przy tym ćwiczymy pompki i brzuszki.
Konrad skacze na bangi-batucie, jeździ gokartami, gra w piłkę nożną, pływa w tym zimnym morzu. Urządzamy też spacery po lesie sosnowym, gdzie napotykamy wiele bunkrów i pozostałości wojskowych.
Jak na razie nudy nie ma:) Jest natomiast dużo relaksu, radości, możliwość biegania i ruchu, które nie powodują duszności a wzmacniają organizm mojego alergika.
Mój syn śpi po 12 godzin na dobę, urósł przez 3 tygodnie 1,5 cm!
Przed naszym wyjazdem nad morze rozmawiałam telefonicznie z panią doktor Jolantą Dobkowską, o której wspominałam we wpisie o naszym pobycie w szpitalu w Białymstoku.
Zwróciła mi wówczas uwagę na to, że ponieważ ostatnio byłam zestresowana, przejęta stanem zdrowia syna oraz skupiona na każdej jego reakcji alergicznej, teraz powinnam dać nam szansę i zapomnieć o chorobie.
Przyjmowane leki i poprawa stanu skóry dały mojemu alergikowi możliwość powrotu do “normalności” i tak długo jak to możliwe warto utrzymać stan relaksu i odprężenia a organizm wzmocni swoją odporność.
Rzeczywiście na początku miałam chęć stale pytać “Czy wszystko w porządku, dobrze się czujesz, nic cię nie swędzi?”. Na myśl o rozmowie z panią doktor powstrzymałam się i dałam nam obojgu więcej luzu.
Konrad biega, moczy ubrania, tarza się w piasku, gra w piłkę, wchodzi na drzewa. Uśmiech nie schodzi mu z twarzy, dobry humor utrzymuje się do dziś.
Ponieważ wciąż trwa rok szkolny, każdego dnia mój alergik odrabia lekcje i uczy się na bieżąco tego co jego koledzy w szkole. Ja jestem jego nauczycielką:)
Oczywiście nie korzystamy z gotowych dań ani usług restauracji. Każdego dnia szykuję co najmniej 4 świeże posiłki. Mój alergik ma taki apetetyt, że chyba już lepiej go ubierać niż karmić:)
Nasz wakacyjny piekarnik czyli prodiż świetnie się sprawdza. Powstały w nim orkiszowe bułeczki, różne babeczki i mięsa. W planach jest chlebek, ciasteczka i placek z owocami.
Weekend świąteczny spędziliśmy rodzinnie i w gronie bliskich znajomych. Ale czas wracać do rzeczywistości.
Nasza rzeczywistość wiąże się z morzem więc od dziś zaczynamy kolejny rozdział naszego tu pobytu i mamy nadzieję na dalszą poprawę zdrowia.
C.D.N.
No Replies to "Dzień Taty i ciąg dalszy pobytu alergika nad morzem"